piątek, 29 marca 2013

Wydmuszka




Może pamiętacie jeden z odcinków siódmego sezonu serialu „Dr House”, w którym zespół medyczny diagnozuje pacjentkę obdarzoną pamięcią absolutną (odc. 144: YouMustRememberThis)? Kobieta doskonale kojarzy fakty z przeszłości: daty, miejsca, okoliczności, spotkanych w życiu ludzi, ich zachowanie, ich czyny. Myślicie – rzadka umiejętność, tylko pozazdrościć. Ale czy faktyczniejest czego? To, co dla jednych zdaje się być wyjątkowym darem, dla samej zainteresowanej staje się przekleństwem. Okazuje się bowiem, że doskonała pamięć jest nie tylko fizjologicznym symptomem choroby. Nieumiejętność selekcji informacji i wyparcia ze świadomości tego, co mało istotne, skutkuje tym, że każda, nawet najmniejsza z doznanych krzywd, bez względu na upływający czas, wciąż pozostaje świeżą, jątrzącą się raną. Efektem ubocznym doskonałej pamięci jest zatem nieumiejętność zapominania o tym, co złe, a w konsekwencji niezdolność do budowania trwałych relacji międzyludzkich. Bo trzeba przyznać, że życie z osobą posiadającą tak niecodzienny dar nie jest łatwe. Któż z nas czułby się komfortowo w towarzystwie kogoś, kto pamięta jego wszystkie przewinienia, skrupulatnie odnotowuje mniejsze i większe grzechy i przy każdej nadarzającej się okazji wypomina niechlubne błędy z przeszłości. Koszmar!
Ale wróćmy do diagnozy drHouse’a. Jeśli jego rozpoznanie jest słuszne imiędzy pamięcią absolutną a zaburzeniami społecznymi zachodzi tak silna korelacja, to można dojść do wniosku, że nieumiejętność zapominania, wybaczania, a przy tym niezgoda na pewien margines niedoinformowaniasą swoistą dysfunkcją, czyniącą z człowieka jednostkę nieprzystosowaną do życia w grupie.
Jednak przyglądając się uważnie praktyce społecznej trudno nie oprzeć się wrażeniu, że chronicznie tęsknimy za permanentną kontrolą (oczywiście za tą której wektor biegnie na zewnątrz, bo sami kontrolowani być nie lubimy) i chętnie zaobserwowalibyśmy u siebie objawy pamięci absolutnej. A podejrzliwość plus pamiętliwość to już mieszanka wybuchowa.
Czyżbyśmy zapomnieli o przykrych konsekwencjach przypadku analizowanego przez Gregory House’a, o niezrozumieniu, osamotnieniu, małostkowości, zgryźliwości? Czyżbyśmy byli nieświadomi jak dokuczliwa i w gruncie rzeczy nużąca jest ciągła czujność? Dlaczego dobrowolnie zrezygnowaliśmy z przyjemności i korzyści płynących z zaufania?
Przesadzam? Czyżby? A niby czym się karmią (podobno modne ostatnio) agencje zajmujące się testowaniem wierności? Zpewnością nie potrzebą zaufania i idącymi w ślad za nią zasadami, takimi jak prawdomówność, lojalność czy dotrzymywanie danego słowa. Chociaż i owi testerzy zasadami grzeszą, wszak swój kodeks etyczny mają i za normę bezwzględnie obowiązującą w ich profesji uznają regułęnon consumatum. Ufff! Sprawdzą, pokuszą, ale oddadzą w nasze ręce nietkniętego fizycznie partnera bądź partnerkę. Kamień z serca!
Ale niepokojące jest nie tyle powstawanie takich agencji, leczsamo zapotrzebowanie na tego rodzaju usługi. Popyt na nie świadczy bowiem o postępującej erozji bądź też nieumiejętności komunikacji. Można powiedzieć, że powoli praktyka społeczna sprzeniewierza się samej sobie i rozsadza filary, które od lat stanowiły jej stabilny fundament. Bo jak inaczej nazwać fakt, że pojęcia, które dotychczas budowały jej istotę, czyli zaufanie, zrozumienie, prawdomówność, lojlność czy wybaczenie, mają dzisiaj status wydmuszek, słów pięknie brzmiących, ale pustych, beztreściowych, bezwartościowych?Cóż takiego się stało, że ufność kojarzy się dzisiaj z naiwnością i głupotą, z kolei jej przeciwieństwo – podejrzliwość – urosło do rangi zalety?
A czy nie byłoby miło, rozmawiając z dziennikarzem, móc skupić się na tym, co ma się do powiedzenia, a nie skrupulatnie ważyć słowa, by nie dać się wmanewrować w instytucjonalne rozgrywki? Czy nie byłoby lżej nie przejmować się pozostawionym w przedziale bagażem, gdy chcemy rozprostować kości i nie robić pospiesznie zakupów w obawie czy rower nadal stoi tam gdzie go zostawiliśmy?
Ale póki coostrożności nigdy za wiele. Lepiej mieć na podorędziu prawo prasowe, bagaż podręczny trzymać zawsze przy sobie, a co się tyczy roweru, koniecznie zainwestować w solidny łańcuch i kłódkę z szyfrem.

Iwona Stachowska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz