poniedziałek, 30 września 2013

Misja z pasją


Niepokojąco brzmią kolejne doniesienia o użyciu przemocy przez osoby chcące wbijać nam do głowy pięścią i różnymi przyrządami, kto jest, a kto nie jest prawdziwym Polakiem, kto i gdzie może co wykładać, albo jakie i gdzie może organizować przedsięwzięcia kulturalne – albo raczej, że nie może. Są to doniesienia z kraju i, niestety, także z Torunia. Źle się dzieje, ale nie można dać się zastraszyć, żyć w permanentnym strachu – trzeba śledzić bacznie kolejne przejawy barbarzyństwa i zastanawiać się, co począć dalej…

Myślę, że najgorszym rozwiązaniem byłoby rozbudzanie w sobie negatywnych uczuć w stosunku do tych biednych młodzieńców. Należy im współczuć – sami tak intensywnie pielęgnowali negatywne uczucia, że poprowadziły ich do czegoś, czego, patrząc z trochę innej perspektywy, na pewno by się wstydzili.

Co można zrobić, żeby samemu się post factum nie wstydzić, nie dać się porwać spirali przemocy? Sam bym – sobie i Menażeryjnie – zaproponował kurację profilaktyczną. Kurs rozmawiania albo wręcz mówienia. Tak, to, co najprostsze jest tu podstawą. Nie dość, że najprostsze, to jeszcze z pozoru naiwne do bólu.

Trzeba by pielęgnować w sobie bez końca taką postawę, która umożliwia rozmowę; która sprawia, że wymiana zdań, prezentacja zdania własnego, nie staje się formą przemocy, a otwarciem na drugiego człowieka, na jego odmienność. Prezentowanie poglądów nie po to, by przyprzeć rozmówcę do muru, by obezwładnić słownie, ale by rozmówca mógł mnie lepiej i głębiej zrozumieć. Słuchanie racji drugiej strony nie po to, by dostrzec każdy słaby punkt wypowiedzi i ewentualnie tę drugą stronę zmiażdżyć, zasztyletować sarkazmem, wbić złośliwą szpilę – ale po to,by się wsłuchać, dowiedzieć czegoś nowego. Umieć przyznać się do wątpliwości, umieć zadać pytanie… Rzeczy najprostsze, a często najtrudniejsze – sam też biję się w pierś.

I tu pojawia mi się deus ex machina sprawa misyjności naszego pisma. Byłbym bardzo dumny i rad, gdyby „Menażeria” – przez język, postawę otwartą, propagowanie kultury dialogu – przyczyniła się,choćby tycio, do plenienia z naszego życia przemocy. Albo przynajmniej nie ulegała jej magii.



Marek Rozpłoch