poniedziałek, 25 marca 2013

Toruń się śmieje



Nasz mózg to świetna wyszukiwarka. Wszystko, co kiedyś do niego "wgramy", może do nas powrócić w zaskakującej formie. Przykładowo, kiedy słyszymy słowo "śnieg", każdy z nas pierwsze skojarzenie ma takie samo - w wyobraźni widzimy biały puch spadający z nieba lub leżący pod naszymi stopami. Jeżeli temat pociągniemy dalej, przekonamy się, że każdy z nas zacznie budować osobistą sieć skojarzeń, nie zawsze zrozumiałą dla innych. Dla mnie śnieg to góry i zimowe obozy wędrowne. Dla Ciebie, Drogi Czytelniku, może to być coś zupełnie innego. Wystarczy więc "wpisać" jakieś hasło i obserwować, jaką reakcję skojarzeniową wywoła.

Branie udziału w improwizowanej scenie jest czymś więcej niż pozwalaniem na "wpisywaniem" kwestii przez twoich partnerów scenicznych do twojej osobistej wyszukiwarki i dodawaniem do tego czegokolwiek, co twój mózg wymyśli. Nie jest to jedynie wymyślanie absurdalnych gier słownych, które wydają się śmieszne. Całkiem dużo rzeczy wyzwoli twoją reakcję na wcześniejszą akcję, wpasuje się w ogólny charakter sceny i będzie zabawne. Zabawne, ponieważ będzie szybką i przede wszystkim spontaniczną reakcją, która buduje jakiś sens. Sens ten jest czasami trudny do zdefiniowania, ale istnieje.

Jedną z podstawowych zasad improwizacji jest słuchanie. Musisz uważnie słuchać kwestii swoich partnerów scenicznych. „Słuchanie daje ci możliwość brania udziału w konkretnej sytuacji stworzonej przez pozostałych aktorów i wydobycie z niej puenty” – mówi Mateusz Świerski, współtwórca pierwszej toruńskiej Grupy Improwizacyjnej „TERAZ”. Grupa powstała w listopadzie zeszłego roku i póki co ma za sobą trzy występy na scenie toruńskich klubów: „Carpe Diem” i Klubu Muzycznego "Bunkier". Tworzy ją siedem pozytywnie nakręconych osób – studentów, bezrobotnych, informatyków, filozofów, kulturoznawców i pedagogów. Jak powstał sam pomysł na stworzenie takiej inicjatywy? Zupełnie przez przypadek. Mateuszowi już od jakiegoś czasu chodził po głowie pomysł grupy kabaretowej, której występy byłyby ściśle związane z reakcją publiczności. Któregoś dnia, po jednym ze stand-up'ów (komediowej formy artystycznej w postaci monologu przed publicznością) Mateusza i Huberta, wywiązała się rozmowa na temat kabaretowych form scenicznych. Zaczęliśmy drążyć temat, dorzucać kolejne pomysły, kolejne gry improwizacyjne i nagle okazało się, że znalazły się osoby, które chcą się tym zająć. Ba, już na pierwszym naszym występie, zjawiła się spora grupa słuchaczy.

Później było już z górki. Dostawaliśmy wiele wiadomości od odbiorców, którym spodobała się taka forma i wiadomość o naszych występach jakoś się rozeszła. „Z każdym kolejnym programem mamy coraz więcej przypadkowych słuchaczy, którym podoba się to, co robimy” – opowiada Marcin Walentynowicz, menager Grupy. Oprócz Mateusza i Marcina, grupę „TERAZ” współtworzą Małgorzata Drążek, Hubert Kotarski, Daniel Jadczak, Kornel Wawrzyniak i Filip Janików. Pomysły czerpią m.in. od innych grup z dłuższym stażem, takich jak ekipa „Whose Line Is It Anyway”, „Ad Hoc”, „Klancyk”, czy „Siedem Razy Jeden”. Przede wszystkim jednak motorem napędowym i głównym twórcą występów jest obecna na nich publiczność. „Publiczność jest dla nas największą inspiracją. My opracowujemy reguły danej gry i jakieś ogólne ramy, ale to nasi słuchacze dają nam sugestie odnośnie szczegółów, takich jak miejsce, w którym scenka ma się dziać, czy charakter odgrywanych przez nas postaci. Czasami potrafią nas zaskoczyć absurdalnością pomysłów i twórczą spontanicznością. Pokazuje to, że publiczność odbiera na podobnym poziomie i potrafi wczuć się w nasze poczucie humoru. Istnieją takie gry, których sama struktura sprawia, że prawie zawsze dobrze wychodzą, ze względu na środki, którymi się posługujemy. Jednak największą frajdę sprawiają nam zazwyczaj scenki z pozoru proste, w których to twórcze myślenie publiki buduje humor i oryginalność” – mówi Mateusz.

Publiczność na występach improwizowanych czerpie przyjemność z patrzenia na to, jak improwizatorzy dają z siebie wszystko na scenie. A co daje to samym występującym? Przede wszystkim frajdę z tego, co robią. Jak sami twierdzą, próby, podczas których wymieniają się pomysłami, są dla nich odskocznią od „szaroburowości”. A przecież każdy trochę tego śmiechu potrzebuje. Mateusz przyznaje, że sam jest zaskoczony efektami pracy „TERAZ”. „Wiele się od siebie nawzajem uczymy. Przede wszystkim jest to skuteczna komunikacja, swobodne wystąpienia publiczne, większa spontaniczność i szybsze reagowanie na zmiany. Wielu rzeczy już się nauczyliśmy, ale ciężka praca jeszcze przed nami. Mamy kilka pomysłów, ale dajemy im jeszcze pooddychać. Jednym z nich jest stworzenie Toruńskiego Kolektywu Komediowego. Nie zależy nam jedynie na byciu zabawnymi. Chcemy wciągnąć w naszą grę toruńską publiczność i sprawić, żeby potrafiła śmiać się z nas i z siebie” – przyznaje.

Gdy weźmiesz codzienność i odwrócisz ją do góry nogami, ludzie będą się śmiali. Każde, nawet najbardziej prozaiczne zdarzenie, może stać się źródłem inspiracji. Warto więc chyba przekonać się o tym, że potrafimy śmiać się z samych siebie i dać się wciągnąć w pokręcone pomysły Grupy Improwizacyjnej „TERAZ”. Przecież i śmiech niekiedy może być nauką.


Więcej informacji:
https://www.facebook.com/TGITeraz
https://www.facebook.com/stand.up.torun


Małgorzata Drążek

Zdjęcie: Izabela Terebińska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz