Może pamiętacie jeden z odcinków siódmego sezonu serialu „Dr
House”, w którym zespół medyczny diagnozuje pacjentkę obdarzoną pamięcią
absolutną (odc. 144: YouMustRememberThis)?
Kobieta doskonale kojarzy fakty z przeszłości: daty, miejsca, okoliczności,
spotkanych w życiu ludzi, ich zachowanie, ich czyny. Myślicie – rzadka
umiejętność, tylko pozazdrościć. Ale czy faktyczniejest czego? To, co dla
jednych zdaje się być wyjątkowym darem, dla samej zainteresowanej staje się
przekleństwem. Okazuje się bowiem, że doskonała pamięć jest nie tylko fizjologicznym
symptomem choroby. Nieumiejętność selekcji informacji i wyparcia ze świadomości
tego, co mało istotne, skutkuje tym, że każda, nawet najmniejsza z doznanych
krzywd, bez względu na upływający czas, wciąż pozostaje świeżą, jątrzącą się
raną. Efektem ubocznym doskonałej pamięci jest zatem nieumiejętność zapominania
o tym, co złe, a w konsekwencji niezdolność do budowania trwałych relacji międzyludzkich.
Bo trzeba przyznać, że życie z osobą posiadającą tak niecodzienny dar nie jest
łatwe. Któż z nas czułby się komfortowo w towarzystwie kogoś, kto pamięta jego
wszystkie przewinienia, skrupulatnie odnotowuje mniejsze i większe grzechy i
przy każdej nadarzającej się okazji wypomina niechlubne błędy z przeszłości.
Koszmar!
Ale wróćmy do diagnozy drHouse’a. Jeśli jego rozpoznanie
jest słuszne imiędzy pamięcią absolutną a zaburzeniami społecznymi zachodzi tak
silna korelacja, to można dojść do wniosku, że nieumiejętność zapominania,
wybaczania, a przy tym niezgoda na pewien margines niedoinformowaniasą swoistą
dysfunkcją, czyniącą z człowieka jednostkę nieprzystosowaną do życia w grupie.
Jednak przyglądając się uważnie praktyce społecznej trudno
nie oprzeć się wrażeniu, że chronicznie tęsknimy za permanentną kontrolą
(oczywiście za tą której wektor biegnie na zewnątrz, bo sami kontrolowani być
nie lubimy) i chętnie zaobserwowalibyśmy u siebie objawy pamięci absolutnej. A
podejrzliwość plus pamiętliwość to już mieszanka wybuchowa.
Czyżbyśmy zapomnieli o przykrych konsekwencjach przypadku
analizowanego przez Gregory House’a, o niezrozumieniu, osamotnieniu,
małostkowości, zgryźliwości? Czyżbyśmy byli nieświadomi jak dokuczliwa i w
gruncie rzeczy nużąca jest ciągła czujność? Dlaczego dobrowolnie zrezygnowaliśmy
z przyjemności i korzyści płynących z zaufania?
Przesadzam? Czyżby? A niby czym się
karmią (podobno modne ostatnio) agencje zajmujące się testowaniem wierności?
Zpewnością nie potrzebą zaufania i idącymi w ślad za nią zasadami, takimi jak
prawdomówność, lojalność czy dotrzymywanie danego słowa. Chociaż i owi testerzy
zasadami grzeszą, wszak swój kodeks etyczny mają i za normę bezwzględnie
obowiązującą w ich profesji uznają regułęnon
consumatum. Ufff! Sprawdzą, pokuszą, ale oddadzą w nasze ręce nietkniętego
fizycznie partnera bądź partnerkę. Kamień z serca!
Ale niepokojące jest nie tyle powstawanie takich agencji,
leczsamo zapotrzebowanie na tego rodzaju usługi. Popyt na nie świadczy bowiem o
postępującej erozji bądź też nieumiejętności komunikacji. Można powiedzieć, że
powoli praktyka społeczna sprzeniewierza się samej sobie i rozsadza filary,
które od lat stanowiły jej stabilny fundament. Bo jak inaczej nazwać fakt, że
pojęcia, które dotychczas budowały jej istotę, czyli zaufanie, zrozumienie,
prawdomówność, lojlność czy wybaczenie, mają dzisiaj status wydmuszek, słów
pięknie brzmiących, ale pustych, beztreściowych, bezwartościowych?Cóż takiego
się stało, że ufność kojarzy się dzisiaj z naiwnością i głupotą, z kolei jej
przeciwieństwo – podejrzliwość – urosło do rangi zalety?
A czy nie byłoby miło, rozmawiając z dziennikarzem, móc
skupić się na tym, co ma się do powiedzenia, a nie skrupulatnie ważyć słowa, by
nie dać się wmanewrować w instytucjonalne rozgrywki? Czy nie byłoby lżej nie
przejmować się pozostawionym w przedziale bagażem, gdy chcemy rozprostować
kości i nie robić pospiesznie zakupów w obawie czy rower nadal stoi tam gdzie
go zostawiliśmy?
Ale póki coostrożności nigdy za wiele. Lepiej mieć na
podorędziu prawo prasowe, bagaż podręczny trzymać zawsze przy sobie, a co się
tyczy roweru, koniecznie zainwestować w solidny łańcuch i kłódkę z szyfrem.
Iwona Stachowska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz