Tym
razem B jak BOHOBOCO, czyli duet: Michał Gilbert Lach i Kamil Owczarek. Zanim
postanowili stworzyć wspólną markę, zbierali doświadczenie w branży modowej.
Legenda głosi, że poznali się przez znajomych. Obaj nosili w sobie pomysł na
własną markę, sporo o tym rozmawiali, ale dopiero wyjazd do Nowego Jorku
pozwolił im podjąć decyzję. Czy narodziny BOHOBOCO zawdzięczamy rogalikowi
zjedzonemu przed sklepem Tiffany’ego? Patrząc na ich kolekcje, raczej nie. Bardziej
obstawiam wielogodzinne spacery ulicami Wielkiego Jabłka. Największy wybieg
świata – jak mawia się o Nowym Jorku – to przede wszystkim pochód osobowości. Nowojorczycy
przez swój strój kapitalnie opowiadają historie, wyrażają własny nastrój i
poczucie humoru. Gdy dorzucimy do tego atmosferę cierpiącego na bezsenność
miasta, jego rytm i niejednoznaczność architektury, docieramy do sedna –
filozofii marki BOHOBOCO.
Chociaż
język projektantów z pokazu na pokaz ewoluuje, jego entuzjaści bez problemu odnajdują
do niego klucz: inspiracje modą uliczną wielkich metropolii, wygoda,
nonszalancja, awangarda, nieskazitelne odszycie i mieszanka stylów.
Wszystkie
te elementy odnajdujemy w kolekcji na ten sezon, czyli wiosna–lato 2013. Mamy
niejednoznaczność nowojorskiej architektury, czyli zabawę w kroje i długości.
Mamy dynamikę i zmienność oraz niewymuszony charm
i szyk charakterystyczne dla natury wielkich miast. Od prostych sportowych
koszul, przez frywolne sukienki koktajlowe, aż po powłóczyste suknie w sam raz
na czerwony dywan. Także w fasonach brak motywu przewodniego. Projektantów w
równym stopniu porwały swobodne fasony, co urzekły precyzyjnie zarysowane
kobiece kształty. Kolory? Tu bez wątpienia łapiemy trop pasteli: biel, blady
róż, krem, podkreślone szarościami i czernią. Urzekają materiały: len, bawełna,
wełna, jedwabna organza i skóra.
Jednym
słowem wiosna w większym i cieplejszym mieście. Rozumiem, że o większym nie
każdy marzy, ale cieplejszego w połowie marca (moment, w którym stukam dla Was
w klawiaturę) chyba każdy z nas pożąda. W związku z przedwiosennymi zawiejami i
zamieciami na otarcie łez BOHOBOCO proponuje pieprz, wanilię, gałkę
muszkatołową, drzewo cedrowe i białe piżmo, czyli dość zimową otulinę z perfum.
Jest to jakieś rozwiązanie!
Tekst:
Magda Wichrowska
Ciekawostka:
Twarzą
zapachu BOHOBOCO No. 1 jest Marta Żmuda Trzebiatowska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz