niedziela, 27 października 2013

Toruń na walizkach

Ilustracja: Maria Dek


Raczej nie szliśmy dotychczas w stronę numerów tematycznych, stawiając bardziej na różnorodność problematyki – tak, by każdy mógł w naszej menażerii znaleźć jakiegoś ciekawego zwierza dla siebie. Jednakowoż wyszedł nam tym razem – niemal przypadkowo – numer mocno tematyczny…

Narzekamy, że Toruń pustynnieje – coraz mniej ciekawych jednostek i zjawisk z nim się utożsamia. Okazuje się jednak, że są postaci i wydarzenia, które w tym pesymistycznym obrazie naszej lokalnej rzeczywistości stanowią jasne punkty. Możemy je potraktować jako dobrą wróżbę na przyszłość, światełko w tunelu – bądź jako ostatnie wysepki twórczego fermentu… Parę krzepiących przykładów możemy odnaleźć w publicystyce tego numeru „Menażerii”.

Co się stało, że Toruń, który po wojnie stał się jednym z ważniejszych centrów polskiej inteligencji (za sprawą jednego z nielicznych wówczas w Polsce uniwersytetów i w wyniku przesiedleń ze wschodu), obecnie wykształconych, twórczych postaci raczej nie zachęca do pozostania i tworzenia? Dlaczego jako znaki rozpoznawcze ostały się jeno pierniki, Kopernik i gotyk, a jedyną widoczną z zewnątrz nową jakością jest pewien bardzo nieciekawy ośrodek medialno-polityczny… Który wręcz – o zgrozo – nadał przymiotnikowi „toruński” nowe, równie nieciekawe znaczenie… Czy jesteśmy skazani na odpływ mocy twórczych z tego tak wartościowego miejsca?

Oczywiście – czymś koniecznym jest poznawanie świata, wędrówka przez lądy i morza, znajdowanie nowego miejsca dla siebie – poza dotychczasowym własnym miastem, krajem, kręgiem kulturowym… Jednak dobrze by było, gdyby Toruń mógł być miejscem, do którego po takiej wędrówce chciałoby się wrócić. Albo – by coraz więcej poszukujących swojego miejsca na ziemi przybyszów z innych stron odnajdowało to miejsce właśnie tutaj… A tak się dzieje coraz rzadziej... Co jest przyczyną? I jak temu zaradzić? Myślę, że nie należy zadowalać się łatwą odpowiedzią zrzucającą odpowiedzialność tylko na polityków, samorząd itp. Tak wiele jest w naszych rękach… I w głowach. I może tam szukajmy odpowiedzi…


Marek Rozpłoch

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz