wtorek, 6 maja 2014

Kultura, społeczeństwo... polityka?

fot. MR

Po co nam ona? Tak mocno się nam narzuca każdego dnia - gdy otworzymy lodówkę, okno, tablet...

Ale może problem polega na tym, że ta „polityka” nam narzucana jest odarta z wszelkich istotnych treści i media niezależne, takie jak nasze pismo, mogą delikatnie zasugerować inne rozumienie polityki... Nie skupiając się na sensacji, nie chcąc też na siłę narzucić swojej wizji świata, a próbując pokazać, że prawdziwa troska o to, co nas otacza, co współtworzymy, jest czymś więcej niż niemądrymi przepychankami tanich cyników zwanych politykami.

Ostatnio pod wpływem polemicznych opinii odnośnie umieszczenia w niedawnym numerze „Menażerii” ukraińskiej flagi, a z drugiej strony – przez skrupuły wynikające z mej niezgody na umieszczenie w miesięczniku ogłoszenia dotyczącego spotkania określającego się bardzo wyraźnie po jednej ze stron naszego bieżącego dyskursu politycznego, zastanawiałem się, gdzie powinna leżeć ta granica albo raczej - pogranicze, za którym stajemy się kolejną tubą propagandową, ale bez wejścia na jego teren chowamy się w miękkiej, wygodnej otulinie hipokryzji, puszczając w świat komunikat, że nie mamy żadnych poglądów...

Inna sprawa, że w naszej redakcji reprezentowane są różne opcje. Jeszcze nikt się nie pokłócił, ale bardzo jasno widać rozbieżności. Uczciwe zatem rozwiązanie polegałoby na podpisywaniu się każdego autora pod prezentowanymi – nawet kontrowersyjnymi – poglądami, bez próbowania rozszerzania pola ich rażenia na całą, liczną dość, redakcję. I tu biję się w pierś...

Ostatnia lekcja ukraińska pokazała, że zaangażowanie w politykę ludzi, którzy są na co dzień przekonani, że powinni siedzieć cicho, ma sens. Głębszy niż podejrzewaliśmy. I dla osób współtworzących naszą redakcję, które w okresie nieco podobnych zajść w naszym kraju były dziećmi albo nastolatkami, stanowi to bezcenne repetytorium. Życzmy naszym ukraińskim Korepetytorom podobnych sukcesów do tych, które udało się osiągnąć na naszych wyszehradzkich obszarach; a sobie życzmy Szczęśliwego Nowego Roku nr 2 „Menażerii” - w którym komercja, sensacja ani jakiekolwiek podobne pokusy nie odwrócą kolejności, w której kultura jest na pierwszym miejscu, zaraz za nią, wynikająca z niej jasno (choć wciąż skromnie reprezentowana na naszych łamach – ale obiecuję poprawę), troska o sprawy społeczne i dopiero przez taki pryzmat – trochę bardziej odporny na wspomniane wyżej pokusy - postrzegana polityka.

Marek Rozpłoch

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz